|
www.forumciekawiswiata.fora.pl Forum strony Ciekawi Świata. Dowiedz się więcej!
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Selket
v-ce ds. marchewki
Dołączył: 31 Gru 2007
Posty: 295
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tam dokąd nikt inny nie dotarł
|
Wysłany: Śro 21:58, 09 Sty 2008 Temat postu: O naszych kochanych sierściuchach :) |
|
|
Kochane pchlarze i sierściuchy, chciałabym abyście raz na zawsze zapamiętali kilka rzeczy:
# Kiedy każę wam zmykać, to znaczy, że macie sobie pójść gdzie indziej, a nie tylko zamienić się miejscami na kanapie i fotelu, bo wtedy i tak nie mam gdzie usiąść.
# Naczynia z namalowanymi łapkami są wasze i zawierają wasze jedzenie. W pozostałych jest moje jedzenie. Przyjmijcie do wiadomości, że zostawienie odcisku łapy na środku mojego talerza nie czyni go waszym. Jedzenia na nim też nie.
# Schody nie zostały zaprojektowane przez NASCAR i nie są torem wyścigowym. Prześcignięcie mnie w drodze na dół nie jest punktowane. Podstawianie mi haka mnie wam nie pomaga, bo spadam szybciej niż wy biegniecie.
# Nie mogę kupić łóżka większego niż pokój. Przykro mi z tego powodu. Nie myślcie, że dalej będę spała na kanapie, żeby zapewnić wam wygodę.
# Psy i koty przeważnie śpią zwinięte w kłębek. Wy nie musicie spać prostopadle do siebie, wyciągnięci do granic możliwości. Wiem również, że wyprostowane ogony z jednej i wywalone jęzory z drugiej strony są niczym więcej jak tylko sarkastycznym sposobem na zajęcie jak największej przestrzeni.
# Powtarzam po raz ostatni: nie ma żadnego tajnego wyjścia z łazienki. Jeżeli uda mi się tam wejść przed wami i zamknąć drzwi zanim tam wparujecie, naprawdę nie musicie drapać, skomleć, miauczeć, atakować klamki, czy wpychać pazurów pod drzwi usiłując je otworzyć. Muszę wyjść tą samą drogą, którą tam weszłam. Naprawdę.
# Chciałabym również zauważyć, że przez jakiś czas sama korzystałam z łazienki ,a kocia, czy psia asysta nie jest mi niezbędna.
# Na tym szczególnie mi zależy: całujcie mnie A DOPIERO POTEM obwąchujcie sobie nawzajem tyłki.
-------------------------------------------------------------------
Zasady dla wszystkich nie posiadających zwierząt gości, którzy narzekają na naszych pupili:
1. One tu mieszkają. Ty nie.
2. Jeżeli nie chcesz mieć na swoim ubraniu ich sierści, trzymaj się z dala od mebli.
3. Dla ciebie one są tylko zwierzętami. Dla nas są adoptowanym synem/córką, który jest ma trochę więcej włosów, raczkuje i mówi trochę niewyraźnie.
4. Psy i koty są lepsze od dzieci ponieważ:
- Nie proszą ciągle o pieniądze
- Łatwiej je wychować
- Przeważnie przychodzą, kiedy się je woła
- Nie trzymają z kolegami - narkomanami
- Nie potrzebują majątku na swoją edukację i
- Kiedy odkryją „prawo natury”, można sprzedać efekty
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Bzyczek
Gość
|
Wysłany: Śro 22:34, 09 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
hahaa, dobreee
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Selket
v-ce ds. marchewki
Dołączył: 31 Gru 2007
Posty: 295
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tam dokąd nikt inny nie dotarł
|
Wysłany: Pon 13:15, 21 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
"Gdy kolejny raz wybieraliśmy się na wakacje, Lena miała 9 miesięcy. Od chwili gdy przynieśliśmy ją do domu była niezmiernie cichym i spokojnym psem. Zdarzało się nam włączyć w domu alarm, wyjść i zapomnieć, że w środku jest pies, o czym ochrona cierpliwie nas za każdym razem informowała. Ale to była tylko przysłowiowa cisza przed burzą...
Choć wyjazd wakacyjny był wspaniały, z radością wracaliśmy do naszych psów (przyrodnia siostra Leny - Csilla - była już wtedy 2 letnią, stateczną suką). Kiedy zmęczeni drogą podjechaliśmy pod bramę, naszym oczom ukazał się niecodzienny widok. Samochód dziadka (dziadkowie mieszkali u nas przez 2 tygodnie i opiekowali się psami) ze wszystkich stron osłonięty był różnymi przedmiotami: plastikowym kubłem na śmieci, krzesłami ogrodowymi, resztkami desek pozostałych po budowie oraz wszystkim tym co można było jeszcze znaleźć na działce. Okazało się, że w Lenie obudziła się żyłka "samochodziarza". W ciągu jednej nocy zjadła dziadkowi większość elementów auta, dostępnych psim zębom: wycieraczki, chlapacze, znaczki firmowe, zdążyła już nawet skonsumować kawałek zderzaka i zdemolowałaby go w całości, gdyby dziadek w porę się nie zorientował i nie pozbawił psa tej plastikowo-gumowej strawy. Dla Leny był to początek przygody z motoryzacją, a dla nas - jak się później okazało - wielomiesięczna gehenna. Początkowo myśleliśmy, że Lena zjadła auto dziadka z tęsknoty za nami, że był to rodzaj demonstracji niezadowolenia z powodu chwilowej utraty właścicieli. Później, okazało się jednak, że systematycznie podjada samochody wszystkim znajomym, z naszym i jej osobistym autem na czele. Tłumaczyliśmy jej cierpliwie, że tak nie wolno, że znajomi się od nas odwrócą, karciliśmy, prosiliśmy, przekupywaliśmy i .....nagle podziałało. Minęła pierwsza noc bez zniszczeń, druga, trzecia... i dalej nic. Byliśmy zdumieni. Wreszcie pies zmądrzał i zrozumiał swój błąd.
Bez zniszczeń minął cały tydzień. Któregoś dnia mąż - dziennikarz motoryzacyjny - przyjechał wspaniałą limuzyną do testowania. Następnego dnia rano okazało się, że Lena gustuje w samochodach lepszej marki niż te, które jej proponowano przez ostatni tydzień. Apetyt Lenki na auta sięgnął zenitu, a nas ogarnęła czarna rozpacz.. Piękna limuzyna była dokumentnie oszpecona. Zderzak zdeformowany i z jednej strony dokładnie przeżuty, brakowało szybek od tylnych kierunkowskazów a z trojga drzwi zniknęły ozdobne listwy (na czwartych listwa co prawda była ale tak, jakby jej nie było - do połowy oderwana i częściowo zjedzona). Można sobie wyobrazić w jaką furię wpadł mój mąż. "Zabiję!" - ryczał jak opętany biegając w kółko po podwórku. Po jakimś czasie udało mi się na tyle go uspokoić, że mogliśmy usiąść i w miarę spokojnie pomyśleć, co dalej. Dzwonimy do sklepu firmowego dowiedzieć się, jakie są ceny nieszczęsnych, skonsumowanych przez Lenę elementów. Po podliczeniu, rachunek opiewa na 1800 zł. Robi nam się bardzo gorąco. Bierzemy gazetę i szukamy szrotów. Jest ich siedem, więc szansa dość duża. Po wykonaniu szóstego telefonu, dalej nic nie mamy. Robi się nam coraz goręcej, a ja mam ochotę zemdleć. Gdy Mąż zaczyna dzwonić po raz siódmy - na wszelki wypadek wychodzę z pokoju. Nagle słyszę -"BINGO!!". Wszystkie części udało się odkupić a w dodatku za "psie"(nomen omen) pieniądze. O całym zajściu przypominały nam jeszcze przez kilka następnych dni odblaskowe psie kupy.
Po konsumpcji limuzyny, Lena cierpiała dość długo chodząc w kagańcu albo przebywając w domu zdecydowanie częściej i dłużej, niżby tego sobie życzyła. Potem samo jej przeszło, nie wiadomo jak, nie wiadomo kiedy...
Tak, tak..... posiadanie psa, to nie tylko same przyjemności ale za to jaka przygoda z motoryzacją! "
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|